Aktualności Kącik redaktora

Akcja charytatywna – tylko dla oceny?

Akcja charytatywna – tylko dla oceny?

W większości przypadków, kiedy ktoś z nas zobaczy tablicę z informacją o zbiórce charytatywnej, myśli: „Dobra, kupię coś za kilka złotych i dostanę szóstkę za nic”. Ale czy zastanawiałeś się kiedyś, co kryje się po drugiej stronie ogłoszenia o tego typu akcji? Czy kiedykolwiek pomyślałeś, co ten mały podarek znaczy?

Sama mam małe doświadczenie w organizowaniu zbiórek.  Na początku nie przejmowałam się tym, jaka będzie to fundacja – liczyła się tylko chęć pomocy, ale kiedy zainteresowałam się Fundacją „Felineus”, moje podejście zmieniło się o 180 stopni.

Wszystko zaczęło się, kiedy zadzwoniłam tam po raz pierwszy. Odebrała miła pani, która opowiedziała mi o ich fundacji, o małych kotkach potrzebujących pomocy, o wyrzucanych  zwierzętach, masowo trafiających do schronisk. I pewnie myślicie teraz: „ Jeju, ale nowina. Przecież jest o tym wszędzie głośno”. Musicie jednak wiedzieć, że jest różnica pomiędzy usłyszeniem tego od prawdziwej osoby w realnym świecie, która na co dzień styka się z takimi sytuacjami, a obaczeniem bilbordu z takimi informacjami.  Właśnie po tej rozmowie postanowiłam pomóc właśnie im. Nie mogłam przecież przejść obojętnie obok wielkiego problemu bezdomnych, bezbronnych, potrzebujących pomocy kociaków. Postanowiłam działać.

Formalności trwały kilka dni, potem zaczęła się akcja. Myślałam, że będzie to coś trudnego, ale jak się okazało – moje koleżanki były chętne do pomocy. Wspólnymi siłami udało nam się zebrać tak potrzebne artykuły, jak: sucha i mokra karma, koce, zabawki. Ba, był ich ogrom!  „Felineus” bardzo się ucieszył. Przypuszczam jednak, że ich mali, puszyści przyjaciele jeszcze bardziej 😊.

Nie od razu odniosłam jednak taki sukces. Moja pierwsza zbiórka w życiu była okupiona wieloma formalnościami, telefonami i przede wszystkim – czasem. Musiałam zrobić plakaty, nosić karmę, pakować pudełka… Ale mimo wszystko opłacało się. Za drugim razem było już lepiej – otrzymałam dużo więcej pomocy i miałam już jakieś doświadczenie. Wiedziałam, co i jak mam zrobić, choć nie ukrywam – trudności były dość duże, ale przecież nic w życiu nie przychodzi samo 😊.

Ale spokojnie. Żeby komuś pomóc, nie trzeba od razu organizować zbiórek. Ja zrobiłam to dopiero po 5 latach oddawania karmy, opatrunków i rzeczy tym podobnych dla szkolnych akcji. Musicie wiedzieć, że na taki krok po prostu przychodzi czas…

…I myślę, że wiecie już, co kryje się po drugiej stronie zbiórki 😊